- Nie płacz. Nie zasługujesz na cierpienie. - pogładziłem ją lekko po policzku.
- Czemu ty to zrobiłeś? - zapytała i spojrzała na mnie błagalnie.
- Co, Megan? - oblizałem usta i na chwilę odwróciłem wzrok.- Czemu sprawiłeś, że cię pokochałam? - no to tego się nie spodziewałem.Uśmiech sam wdarł się na moje usta.
- To znaczy, że dasz mi szansę? - moje oczy rozpromieniały, a serce waliło jak oszalałe.
- Tak. - cicho mruknęła, ale ja usłyszałem ją dobrze. W końcu poczułem się szczęśliwy. Złapałem rękę, Megan i przybliżyłem dziewczynę do siebie. Teraz była już tylko moja, nikomu jej nie oddam.
- Co dalej będzie? - spojrzała na mnie wystraszona. Jej oczy ciągle patrzyły na moje usta. Zaryzykowałem i zacząłem powoli się do niej zbliżać. Nasze usta w końcu się złączyły, a Meg odwzajemniła pocałunek. Czułem się jak w niebie, ale wszystko przerwał dzwoniący telefon.
- Przepraszam cię, Megan. - oddaliła się ode mnie i poklepała moje ramie w geście "nic się nie stało".
Szybko odebrałem i usłyszałem tylko przerażony głos Robina.
- Ej, stary co jest? - zapytałem.
- Musicie stamtąd uciekać! - poczułem nagły atak paniki. Rozłączyłem się bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Megan, chodź. Musimy stąd uciekać! - chwyciłem jej rękę i pobiegliśmy do samochodu. Odpaliłem silnik i postanowiłem jechać do Robina. Tam powinniśmy być bezpieczni.
Megan's POV :
Siedziałam skulona na fotelu i wpatrywałam się w okno. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak Justin .. ale nie mogłam zapomnieć o ostatnich zdarzeniach. Ciągle mnie martwiły. Najbardziej zabolała mnie śmierć Toma .. on na to nie zasłużył. Obwiniałam o to ci się zdarzyło, siebie. Z zamyśleń wyrwał mnie, Jus.
- O czym myślałaś, piękna? - zapytał uśmiechnięty.
- O niczym. - odpowiedziałam, spławiając go.
- Mi chyba możesz powiedzieć. - pogłaskał jedną ręką moje kolano.
- O Tomie.. on zginął przeze mnie. Ja go w to wplątałam. - spojrzałam zmieszana na Justina. Jego oczy posmutniały.
- Nie, to nie twoja wina. Nie obwiniaj się o to. Zapomnij. - powiedział, a ja pomyślałam "gdyby to było takie łatwe". Nic już nie odpowiedziałam i ze zmęczenia, zamknęłam oczy. Natychmiast usnęłam.
Justin's POV :
Martwiło mnie to, że zadręcza się jego śmiercią. To nie była jej wina, tylko moja. Nie potrafiłem się do tego przyznać, ale tak było.
Spoglądałem na nią ciągle .. wyglądała tak słodko, kiedy spała. W dali dostrzegłem duży dom, już byliśmy na miejscu. Wysiadłem z samochodu i podszedłem z drugiej strony do Megan, żeby ją obudzić. Razem udaliśmy się do budynku. Wchodząc usłyszałem znajome głosy.. tak, to był jej ojciec.
BŁAGAM PISZ DALEJ. TO JEST GENIALNE. ZACZĘŁAM TO DZISIAJ CZYTAĆ I DZISIAJ SKOŃCZYŁAM.... PISZ DALEJ. WYCHODZI CI TO ŚWIETNIE...
OdpowiedzUsuńTO JEST MÓJ BLOG http://luzikszefuniu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTeż piszę historię... ZACZHĘCAM DO CZYTANIA...