Łączna liczba wyświetleń

3170

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 4

- Wiem, jak zginął twój ojciec .. ktoś go zabił.
- Jak to zabił ?!
- Znaleźli go wczoraj w jego biurze z poderżniętym gardłem. Zrobił to jakiś psychopata. Grozi ci niebezpieczeństwo.
Cała zbladłam, zrobiło mi się słabo. Przypomniałam sobie słowa nieznajomego mężczyzny z restauracji "Jesteś na jego celowniku" .. to wszystko ma jakiś związek ze mną. Muszę znać prawdę za wszelką cenę..
- Ej Megan .. co ci jest ? 
- To straszne..
- Wiem. Boję się o ciebie, kochanie.
- Muszę się przejść.
- Nie powinnaś być teraz sama. Pójdę z tobą.
- Nie!
Krzyknęłam i uciekłam zapłakana z domu. Oczywiście pobiegłam do parku. Na ławce siedziała znajoma postać, to był on, to jego właśnie potrzebowałam. 
- Megan ? Nic ci nie jest ?
- Justin, proszę .. przytul mnie.
Chłopak ruszył w moim kierunku i mocno mnie objął. Nie pytał co się stało, widać nie chciał wiedzieć. To nawet lepiej, nie chciałam o tym rozmawiać.
- Pojedziemy do mnie ? Okey ? Tam sobie odpoczniesz.
- Dziękuje. Jesteś wspaniały.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę parkingu. Nie wiedziałam, że ma taki drogi samochód. Tak właściwie to nic o nim nie wiedziałam, ale ufałam mu. Otworzył mi drzwi, później sam wsiadł. Ruszyliśmy z piskiem opon. Jechał bardzo szybko. Dojechaliśmy do domu, wielkiego domu. Był ukryty w lesie. Gdy dojechaliśmy, Justin wyjął z kieszeni blanta. 
- Nie wiedziałam, że ..
Nie zdążyłam dokończyć, bo Jus szybko zareagował.
- Nic o mnie nie wiesz maleńka. I lepiej, żeby tak pozostało.
Miałam mnóstwo pytań. Co miał na myśli z tym "lepiej, żeby tak pozostało" ? On musiał coś ukrywać. Zaczynałam się go bać. Wyjęłam telefon, było kilka nieodebranych połączeń od Leny i Toma. Nie chciało mi się z nimi rozmawiać.
- To może pójdziemy w końcu do tego domu ?
- Ja chcesz. 
Justin ruszył w stronę budynku, a ja szłam za nim. Dom w środku był zadbany, całkiem przytulny. Na ścianie wisiał wielki obraz. To byli chyba jego rodzice, tylko, że szybka na nim była potłuczona. Skądś znałam te twarze, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Odpręż się. Zaraz przyjdę.

Justin's POV :

Poszedłem na chwilę do łazienki, żeby zadzwonić do Chrisa, ale nie odebrał. Zeszedłem z powrotem na dół.
- Megan, potrzebujesz czegoś ?
- Nie. Dziękuje, że się troszczysz.
- Włączę muzykę, lubisz tańczyć ?
- Haha lubię.
- To mógłbym poprosić panią do tańca ?
- Oczywiście.
Jej ręce były takie delikatne. Była śliczna. Patrzyłem na nią inaczej, niż na inne laski. Pierwszy raz czułem się przy kimś taki szczęśliwy.
- Dobrze pan tańczy, panie Bieber.
- Pani także, panno Routh.
- Skąd wiedziałeś jak mam na nazwisko ?!
Megan mówiąc to, odsunęła się ode mnie. Nie chciałem się wydać, będę musiał ją okłamać.


2 komentarze:

  1. to jest zajebiste *_* szkoda że takie krótkie rozdziały ale czekam na nn <33 jak możesz informuj mnie na tt @olenka5433

    OdpowiedzUsuń
  2. TO JEST MÓJ BLOG http://luzikszefuniu.blogspot.com
    Też piszę historię... ZACZHĘCAM DO CZYTANIA...

    OdpowiedzUsuń